piątek, 5 lipca 2013

Dobre wiadomości !!!

Ciąg dalszy z "Teraźniejszości" 

Ostatnio byłam na badaniu scyntygraficznym kości i ma dobre wiadomości. Już po tygodniu był wynik, oczywiście prawidłowy. Także wcześniejszy wynik z pobranego wycinka był prawidłowy. ZERO KOMÓREK NOWOTWOROWYCH !!! Chwilo trwaj... 
Wyniki z morfologii także dobre, choć odrobinkę spadły od ostatniej kontroli, ale nie mam czym się przejmować, bo trochę jeszcze potrwa dojście do bardziej stabilnych wyników. Były pierwsze w tym roku lody, choć mogłam jeść tylko roztopione i tak były pyszne. Był też kawałek grillowanej kiełbaski, ta dieta wątrobowa :D Miej się dobrze moja wątrobo, bo już nie mogę wytrzymać na tych gotowanych posiłkach.  

Wczoraj ogarnął mnie totalny szał zakupowy ! Kupiłam prawdziwe perełki w atrakcyjnych cenach. Wywołałam kilka zdjęć z przyjaciółmi.  Pisałam także z moją przyjaciółką i znajomą, które zdecydowanie poprawiły mi humor i sprawiły, że powoli zaczynam wierzyć, że świat jest lepszy...  Rośnie też moja wiara w siebie i swoje możliwości. Dzisiaj cudowny spacerek z kochaną mamą :) 
Dzień minął dobrze, ale bez specjalnych atrakcji. Odwiedziła mnie babcia i jak już wspomniałam wyszłam na świeże powietrze. Pogoda jest piękna, a co najważniejsze odpowiednia dla mnie. 

SZPITAL 
Przyjeżdżamy do kliniki ze spadkiem wyników. Trafiamy na naszego ulubionego sąsiada z pokoju i przebywamy w naprawdę świetnym towarzystwie. Wyniki powoli rosną. Dobrze bawię się z moim małym kolegą z pokoju. Pierwsze dwa dni chemioterapii płyną całkiem szybko, ale niestety czuję ból, zmęczenie... Cierpię... Podobno cierpienie przyspiesza dojrzałość i tak chyba stało się też w moim przypadku. Zaczynam doceniać małe rzeczy, które kiedyś dla mnie były normalnymi drobnostkami. Nie zgadzam się na wszystko i wiem ile jestem warta. Obdarowuję wszystkich tym co mam w sobie najlepsze. Trwa chemia... Chyba ktoś rozpalił we mnie ognisko, czuję, że leki palą mnie od środka. Nie jest dobrze... coraz większe zmęczenie, ból, senność... Kolejny długi weekend w szpitalu... Mój znajomy z pokoju wychodzi do domu i oczywiście cieszę się z tego powodu, ale jest mi smutno, że go ze mną nie będzie. Wiem, to egoistyczne, ale po prostu bardzo lubię jego towarzystwo. Poprawił mi już niejednokrotnie zły nastrój i tym razem też tak było, wręczył mi prezent i pojechał z rodzicami do domu na zasłużony odpoczynek.  Wieczorem tego samego dnia z odsieczą przybywa jedna z moich  małych szpitalnych koleżanek i wraz ze swoją mamą wprowadzają się do nas. Ciąg dalszy chemioterapii to ta sama senność, ten sam ból, coraz większe cierpienie ... Wszystko mnie boli ... Czuję, że nie wytrzymam fizycznie i psychicznie... Zbliża się Dzień Dziecka, a że chemię rozpoczęłam planowo, ostatnią dawkę dostaję właśnie w ten dzień i tym samym jest to moja ostatnia chemia. Jestem tak szczęśliwa, że nie potrafię tego opisać słowami. Jeszcze jeden dzień, ciąg dalszy płukanki i już następnego dnia jadę do domu !!! Hurra ! 
zaczarowana126

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz