sobota, 22 czerwca 2013

Szaleństwo !!!

 Nastał kolejny słoneczny dzień. Pogoda jest śliczna. Marzę tylko o tym, by zjeść loda i popływać w jeziorze, ale cóż w tym roku będą mogła sobie pozwolić jedynie na to pierwsze :) Zdrowie jest ważniejsze, mimo wszystko, choć czasami tak trudno jest mi się powstrzymać od codziennych (kiedyś wręcz "rytualnych" ) przyjemności. Mimo to uśmiecham się, bo wiem, że dostałam od kogoś tam na górze drugą szansę, może na zmienienie czegoś, a może siebie... tego sama nie wiem. 


Z głową w chmurach ... 

Dzisiaj czyste szaleństwo, oczywiście związane z modą. Przymierzanie ubrań, porządki w szafach, przeglądanie blogu kapucziny :) no i oczywiście czasopism InStyle, Grazia, Hot, oglądanie nowych okładek Vogue. Nowe trendy, modny look...Sprawdzam pocztę, a nawet tam wiadomości o nowych przecenach, promocjach... 
Czyżby sklepy mnie wołają ? :D Aż tak się za mną stęskniły ? :D       
Ja tęsknię za nimi o wiele bardziej. Kocham zakupy <3 

Nowe stylizacje... Już niedługo witajcie zakupy !!! 
BUTY, SUKIENKI !
Sprawa priorytetowa !!! 


SZPITAL 

Szybszy powrót do szpitala, spadek wyników... Chemia zaczęta z pięciodniowym opóźnieniem. Wersja pozytywna ? Nie sądzę ...  
Zaczynamy czwartą chemię, jest już ciepło, a nawet gorąco... Chemia przychodzi z coraz większym trudem..  METOTREXAT, ENDOXAN, ALEXAN, HOLOXAN, CYTARBINA, CYKLOFOSFAMID... CIĄGNIE SIĘ TO ZA MNĄ DO TERAZ. Chemia i tym razem była bez "nieprzewidzianych sytuacji kryzysowych", ale mimo to nie czułam się najlepiej. Byłam senna, cała obolała, a na dodatek działała chemia i sterydy co oznaczało częstą zmianę nastrojów... co wiązało się z kolei z krzywdzeniem innych. Na dodatek w tym czasie odeszła z klinki moja ulubiona rezydentka, która się mną zajmowała :(  Coś jeszcze dobiło mnie bardziej, a mianowicie była to perspektywa zostania w szpitalu na dłużej i pobyt na chirurgii... celem mojego pobytu tam była moja dalsza diagnostyka, kiedy już przyjęłam kilka chemii ... Kolejny pobyt na sali operacyjnej, już trzeci i  nie ostatni... Na szczęście wracamy tego samego dnia do klinki i następnego dnia jedziemy do domu po nową energię. Ładujemy baterię !!!



piątek, 21 czerwca 2013

Trzecia, a więc będzie połowa...

"Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie-przyjaciel." 
Menander


Kolejny raz ...
Szpitalne ujęcie numer 3

No tak, kolejna chemia. Tym razem w pokoju ekipa składająca się z samych dziewczyn. I się zaczyna... matotrexat, alexan, holoxan, endoxan, płukanki itd. Nie była to "dobra" chemia... Czułam się okropnie... Odliczałam dni do końca, z resztą jak zwykle. Starałam się tylko nie myśleć o bólu, przeszywającym mnie na wskroś, nudnościach... Brnęłam dalej, mimo, że nie wiedziałam czy dam radę, czy wystarczy mi na tyle sił... Chyba bez wsparcia rodziny i przyjaciół, znajomych nie dałabym rady. Dopiero teraz przekonałam się ile znaczę i dla kogo. Cierpienie spowodowało też, że chyba szybciej dorosłam, dojrzałam... psychicznie. Wiem teraz, że nie mogę na wszystko się zgadzać, że muszę walczyć o swoje, wtedy ... wtedy właśnie się zwycieża.!


Chemia ta rozpoczęta i skończona była zgodnie z planem i moim protokołem. Hurra ! Za mną już 3 chemia ! Jest połowa.! Uciekłam czym prędzej z mamą ze szpitala do domku, a tam spędziłam 4 dni... niestety tylko 4 dni... Szybki powrót do szpitala, spadek wyników... hm. norma ? Może coraz bardziej brakuje mi sił... Na szczęście mój przyjaciel jest ze mną na sali... niestety jak się później okazuje nie na długo... 

In my house !
Patrzę przez okno i widzę piękne słoneczko, wietrzyk kołyszę listki drzew... Piękny widok. Temperatura 30 + stopni... upał. Jak jest taka pogoda nie czuję się najlepiej, ale cóż mogę na to poradzić... wypijam dziennie hektolitry :D picia, chłodzę się przy wiatraczku... Wieczorem, gdy jest troszkę chłodniej chodzimy na spacery. Goście byli i odjechali... Już za nimi tęsknię, a minęła dopiero godzina od ich odjazdu. Dam radę, bo muszę... W poniedziałek scyntygrafia, mam nadzieję, że uzyskam remisję. Modlę się o to codziennie. Tak bardzo boję się wznowy... żyję z dnia na dzień, teraz robię to na co mam ochotę, jeżeli oczywiście to nie zagraża mojemu zdrowiu. Ostatnio był zakupowy szał, bo jak mówiła Marilyn Monroe "Pieniądze szczęścia nie dają. Dopiero zakupy" :D i tym optymistycznym akcentem kończę mój dzisiejszy post :)
zaczarowana 126

wtorek, 18 czerwca 2013

Cherry ! 

cd. Kolejna ... 

Tak, po 9 dniach pobytu w domu musiałam wrócić do szpitala. Pobyt w domu był niesamowity, ale myśl, że tam wracam już nie była taka cudowna. Trafiłam na szczęście na mojego ulubionego sąsiada z pokoju i prawie całą chemię mnie wspierał i rozśmieszał. Później, gdy poszedł uśmiechnięty na przepustkę byłam na sali z  uroczym bobaskiem. Co do kolejnego cyklu chemii, hm... pierwsze trzy dni były w miarę dobre. Samopoczucie nie było najgorsze, a nawet apetyt mi dopisywał. Nie było także "nieprzewidzianych sytuacji kryzysowych". Niestety kolejne dwa dni nie były już tak "ciekawe". Mimo wszelkich przeciwności losu zakończyłam kolejny  cykl chemii i mogłam wrócić do domu.  Tam spędziłam całe DWA TYGODNIE !!! Było super ! Mimo tego, że nie mogłam sobie na nic pozwolić, nic zrobić to i tak czułam, że żyję... ciąg dalszy moich szpitalnych losów już wkrótce...

Teraźniejszość.!   

Dzisiaj dzień na +. Było bardzo pozytywnie. Wczoraj powrót ze szpitala, a obecnie oczekiwanie na kolejne badanie. Już niedługo pozostaną mi tylko kontrole. Ach, jak cieszę się z tego powodu. W szkole też jest okey. Zbliża się wystawianie ocen i mimo pobytu w szpitalu myślę, że będzie dobrze. Za chwilkę spodziewam się gościa, a ostatnio odwiedziłam moją przyjaciółkę i spędziłam z nią fantastyczne trzy godziny. Zrobiłam też w ostatnim czasie zakupy przez Internet i sprawiłam tym sobie ogromną frajdę. Mimo tych zakupów ciągle nie mogę doczekać się wejścia do sklepu  odzieżowego lub chociażby zwykłego "spożywczaka". Trwa jeszcze dieta wątrobowa, co prawda już nie tak rygorystyczna, ale zawsze dla mnie "smakosza" pesymistyczna... Czekam mnie jeszcze usunięcie cewnika centralnego i kolejna wizyta na chirurgii. 
DAM RADĘ, MIMO WSZYSTKO !!! 
zaczarowna126 


sobota, 8 czerwca 2013

Sweet dream !
                                                                                                                                                            SIEMKA !

Pierwsza wizyta w domu!!!

Ojej, nie uwierzycie, ale już po pierwszej chemii byłam w stanie jechać do domu, czyli około 150 kilometrów. Mimo, iż ledwie żyłam, a gdy dojechaliśmy do domu nie mogłam wejść po schodach... byłam szczęśliwa. TAK. SZCZĘŚLIWA ! ! ! Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że aż tak bardzo może cieszyć mnie powrót do domu, nie żebym codziennie po szkole nie cieszyła się, że jestem w domu, ale to nie było takie szczęście jak wtedy ! 9 dni, aż 9 dni w domu.... istne szaleństwo :)     

I pojawia się  tęcza...


Mój pokój niebieski ? Jak to się stało ? :D To kolejna niespodzianka rodziców :) no i oczywiście nowe meble, do tej pory zmieniłam już prawie cały styl ... jeszcze kilka drobiazgów i to będzie prawdziwe cacko. Dobrze, dość o tym, wracam do spraw ważniejszych. ZDROWIE. Mimo, iż w domu nie czułam się rewelacyjnie, to i tak było super ;)   cdn. dzisiaj czas wziąć się za lekcje ! 
wybaczcie, ale dzisiaj bez zdjęcia :* 

środa, 5 czerwca 2013

Muffins everywhere !

Who 
is 
the 
cookies 
from
 the 
cookie's 
jar ? 
:D 

Nastrój bardzo, wręcz pozytywny, gdyby nie zmęczenie, ale damy radę ! 
Mam nadzieję, że dziś na blogu pojawią się goście. Zapraszam !
Wstałam dzisiaj o 5.30, tak o 5.30 !!! Tylko po to by zjeść płatki z mlekiem :D szalona ja :D
Teraz ciąg dalszy mojej historii szpitalnej...


Pierwsze dni..
tak pierwsze dni było okropnie trudne, ale to był dopiero początek. Wiedziałam, że dam radę, bo mam wsparcie, bo muszę...
Dwa tygodnie ciągłych badań. W głowie mętlik. TK.MRI.PET.USG.MORFOLOGIA.ELEKTROLITY. SCYNTYGRAFIA.DIETA WĄTROBOWA... tysiące słów.. ehhh. Pierwsza noc-sama. izolacja. Druga noc-omdlenie. Trzecia noc-codzienność.   Promieniowanie. Codzienne odliczanie. 6 cykli. Pół roku.
Pierwsza chemia...
Istne piekło. 6 dni ciągłego podłączenia (chemia + kroplówki płuczące). Dni bez humoru, ciągłe spanie, brak apetytu, bóle głowy, nudności, ledwo żyłam...Dobrze, że w tak trudnych chwilach była ze mną moja kochająca wspaniała mama... NIE WYOBRAŻAM SOBIE BEZ NIEJ ŻYCIA!!!  ciąg dalszy niebawem kochani :)

wtorek, 4 czerwca 2013

I can fly...

                                                     Hej, hej, hej ! 

 Dzisiaj dzień ogólnie niezbyt interesujący, gdyby nie pomysł do założenia bądź jak kto woli utworzenia mojego pierwszego w życiu bloga. Wrażenia bardzo pozytywne, mam nadzieję, że dalsze prace na blogu również. Blog tak mnie zainspirował, że postanowiłam dodać post, który w całej swej okazałości opiszę moje dzisiejsze wrażenia, uczucia, inspiracje...

Wczoraj tuż po powrocie do domu byłam wykończona, ale perspektywa dzisiejszego dnia ucieszyła mnie, bo jak się nie cieszyć bo długim pobycie w szpitalu, o czym wkrótce już dużo, dużo więcej...  

Wszystko zaczęło się w grudniu ubiegłego roku, z pozoru banalna sprawa odmieniła całe moje życie, cały obecny rok, wszystkie moje przyjemności i obowiązki odeszły w zapomnienie tak jakby ktoś wziął moje życie w dłonie i postanowił, że coś w nim poprzestawia...

Zachorowałam. Tak. Nigdy nie chorowałam... i nagle pojawiło się tysiące pytań:"Dlaczego akurat ja ?", "Dlaczego na raka ?" ... W głowie tysiące myśli na sekundę... i ciągle w głowie "CO TERAZ ? " Szybko musiałam się otrząsnąć z moich zawirowań, bo już tego dnia, gdy poznałam diagnozę trafiłam do kliniki onkologicznej. Tam przerażenie, nowe miejsce, nowi ludzi... Pytanie:" Czy dam radę ?"

Jako szesnastoletnia dziewczyna doświadczyłam bólu, cierpienia, niezrozumienia, zdziwienia, zacofania ludzi, pamiętam każdą ludzką twarz, gdy widzieli mnie w maseczce lub bez włosów  ... Tak doświadczyłam tego wszystkiego, ale doświadczył też ciepła, miłości, przyjaźni i dopiero teraz wiem co w życiu jest naprawdę ważne... 

Więcej jutro. Wykończona dzisiejszym dniem.Zadowolona z powrotu do RAJU.  
                                                                                                                                                Zaczarowana126

Pierwszy wpis :)

Witam !

Od dzisiaj mam bloga, więc proszę o odrobinkę wyrozumiałości. Co do dzisiejszej notki to nie będę się rozpisywać, bo mam jeszcze dużo zajęć na blogu, ale chociaż krótka notka z pierwszego dnia. Blog jest o mnie, moim życiu, rodzinie, znajomych... Ogólnie dużo się dzieję, więc na pewno będzie o czym pisać.
Zaczarowana126   

PS:Moim zdaniem nutka akurat opisująca mój dzisiejszy nastrój...


 

Ucieknijmy...<3